piątek, 14 czerwca 2013

W sumie to nie bardzo wiedziałem o czym powinienem napisać kolejnego posta. Nie mam w zwyczaju chodzić po mieście i robić zdjęcia wszystkiemu co się rusza, a nie chciałbym wrzucać samego, suchego tekstu.
Aż tu nagle robię sobie delikatne pranie w łazience i pomysł sam przyszedł do głowy. Choć w zasadzie to przyszedł zza okna i nieźle mnie wystraszył. Czyli temat przewodni na dziś - żyjątka. Małe, duże, bardziej i mniej straszne.
Zacznę od tych najpowszechniejszych, czyli krów. Krowy są wszędzie. Idziesz sobie chodnikiem, a tu sobie leży krowa. Wbrew pozorom nie są to uprzejme krowy i nie zejdą ci z drogi, więc trzeba zejść na ulicę i spokojnie krowę wyminąć. Jeżeli leży byk, to trzeba go wymijać jeszcze spokojniej, bo nie wiadomo co mu odwali.


Na zdjęciu powyżej krowa zaparkowana wśród skuterów.
W Polsce na plażach można spotkać turystów, ratowników, czasem jakieś foki itp. W Indiach turystów mało, bo pora monsunowa, ratownicy są - mają nawet swoją budkę, ale zamiast fok...


Krowy można tu spotkać małe i duże, samotne i stadne, a czasem nawet dwa pokolenia razem:


Mimo, że te zwierzątka są raczej spore, to nikt się tu nimi nie przejmuje. Po prostu są i trzeba się z tym pogodzić. To w końcu "święte krowy".

Kolejna sprawa to bezpańskie psy. Ich zachowanie i występowanie w zasadzie niewiele się różni od krów - też jest ich pełno, też są łaciate i nikt nie zwraca na nie uwagi. Snują się jakby były lekko przyćpane i podobno nie są zagrożeniem. Ja tam wolę nie ryzykować i z żadnymi zwierzątkami się tu nie zadaję.


W ciągu dnia na ogół jest gorąco i wilgotno, więc wszystkie insekty sobie gdzieś śpią. Sprawa wygląda zgoła inaczej w nocy, kiedy niemal każde źródło światła jest otoczone przez chmarę wszelakiej maści latającego ustrojstwa. 


Dla mnie osobiście najgorsze są osy widoczne powyżej, gdyż po prostu się boję wszystkiego co żądli. Pierwsze co zrobiłem po przyjeździe to naprawa i uszczelnienie moskitier, co okazało się baaardzo dobrym pomysłem. 
Najsilniejszy argument, który za tym przemawia i który przyszedł do mnie dziś jako motywacja do pisania:


Nie ukrywam, że jak zobaczyłem tego "kolegę", to mało co się nie posrałem, a już z pewnością by to nastąpiło, gdybym go rano znalazł na pościeli... Na szczęście moja prowizoryczna moskitiera w łazience broni mnie przed wszelakim złem. Niemniej jednak, gdy chciałem pokazać powyższy okaz moim współlokatorom z mieszkania to w przedpokoju na ścianie szybko poruszył się jakiś ciemny obiekt. W tym momencie znów niemalże się posrałem, gdyż jedyna myśl jaka mi przyszła do głowy była taka, że jakimś cudem takie wielkie pajęcze bydle przedostało się do mieszkania. Samo przedostanie do przedpokoju to jeszcze nie tragedia. Tragedia byłaby wtedy, gdyby z przedpokoju przelazło mi pod drzwiami do mojego pokoju i zeżarło mnie we śnie. W związku z powyższym postanowiłem podjąć walkę i odsunąłem biurko, za którym potwór się schował. Ku mojemu zaskoczeniu potwory były dwa:


Zdecydowanie mniej niebezpieczne, ale równie wkurzające, gdyż praktycznie zawsze jakaś jaszczurka siedzi za moskitierą i czai się, żeby wejść do mieszkania.


Poniżej natomiast zdjęcie innych dwóch żyjątek, które miałem okazję widzieć tydzień temu na wyprawie do Goa, o której napiszę za jakiś czas ;)

1 komentarz: