poniedziałek, 24 czerwca 2013

Kuchnia indyjska - część IV.

Jak powszechnie wiadomo, najważniejszym posiłkiem dnia jest śniadanie. Myślę, że nie pomylę się, jeżeli stwierdzę, że statystyczny Polak na śniadanie sięga po kanapki, płatki z mlekiem, bądź jajecznicę. W Indiach śniadania wyglądają zgoła odmiennie.
Na początku mojego pobytu w Manipalu nie miałem problemu ze śniadaniami, gdyż budziłem się ledwie przed południem, a to już pora lunchu. Niemniej jednak po pewnym czasie musiałem przestawić się na tutejszą strefę czasową i pojawił się problem. No bo co zjeść na śniadanie, gdy w pokoju nie mam lodówki, a przy tutejszej temperaturze wszystko się dość szybko psuje?
Czyli kanapki odpadają. Pomijając fakt, że jeszcze nie znalazłem w tutejszych sklepach szynki, ani żółtego sera. Znalezienie masła w chłodni jest już nie lada wyczynem. Kolejny problem pojawia się przy kupnie chleba, gdyż dostępny jest tylko tostowy, który na kanapki się średnio nadaje.
Płatki z mlekiem? Mleko jest dość drogie i trzeba się za nim nachodzić. Poza tym nie dam rady ogarnąć litra na raz, a reszta by się zepsuła.
Jajecznica? Nie mam kuchni...

No cóż. Pozostaje tutejsze jedzenie.
Najpopularniejszym miejscem na zjedzenie śniadania jest MIT Kafeteria - mała stołówka zlokalizowana nieopodal wejścia budynku, w którym pracuję. W menu można znaleźć jedzenie typowo indyjskie, a także różnego rodzaju pizze, hot-dogi, burgery itp. Jest jednak jeden haczyk... stołówka jest wegetariańska. Czyli w hot-dogach są same warzywa, podobnie jak i w burgerach. Po spróbowaniu kilku potraw stałem się wiernym fanem dwóch pozycji - Aloo paratha i Masala dosa. Ta druga na zdjęciu poniżej:


Dosa to duży, ok. 40cm średnicy cieniutki placek z mąki ryżowej i z fasoli mungo zmieszanych w odpowiednich proporcjach. W środku zawinięta jest gorąca papka warzywna, na którą składają się gotowane ziemniaki, cebula, przyprawy i jakieś dziwne, czarne, bliżej mi nieznane ziarenka. "Masala" oznacza, że jest to wersja pikantna, gdyż placek od środka posmarowany jest ostrymi przyprawami. Całość oczywiście należy jeść bez użycia sztućców - odrywa się kawałek placka, którym łapie się gorące warzywa ze środka. Urozmaiceniem są dwa maczadła - jedno z miąższu i mleka kokosowego z dodatkiem przypraw, a drugie jest mi bliżej niezidentyfikowane. Osobiście preferuję kokosowe ;)
Zwyczajowo już, wersja rozszerzona dla dociekliwych tutaj - Dosa.

Idealnym dodatkiem do śniadania jest widoczny na zdjęciu sok z mango. W szklance wygląda on całkiem normalnie, jednakże na poniższej fotce można zauważyć jego najciekawszą właściwość:


Mianowicie gęstość - słomka nie opiera się o brzegi kufla. :D Sok jest tak gęsty, że słomka utrzymuje się w takiej pozycji, w jakiej się ją umieści w szklance. W dodatku smak jest niemalże obłędny. Skład napoju to 100% zmrożony owoc mango. Bez żadnych dodatków.

W następnym odcinku Aloo paratha. ;)

3 komentarze:

  1. Z kultury Indii wiem dosyć mało, ale jak to możliwe, że w kraju w którym krowy są wszędzie, ciężko dostać mleko? :D
    Jest jakiś "haczyk", czy chodzi o przechowywanie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprawa na pierwszy rzut oka jest prosta - idąc ulicą praktycznie co chwilę potykasz się o jakąś krowę, więc musi być też pełno mleka. Nic bardziej mylnego. Krowy są święte, więc żyją sobie własnym życiem. Krowa ma cielaka, który pije mleko, a jak dorośnie to już nie ma kto doić - w tym tkwi problem. Nie wiem czy dojenie krów jest w ogóle w zgodzie z zasadami hinduizmu.
      W sklepach jak dotąd znalazłem mleko tylko dwóch firm, w dodatku nie było to takie łatwe. Zresztą smak tutejszego mleka trochę odbiega od tego co pamiętam z Polski, bo wszystko co jest sprzedawane butelkowane lub w kartonie, podlega kilkukrotnej filtracji i pasteryzacji ze względów higienicznych.

      Usuń
    2. Mleko czesto jest kupowane od mleczarza, a czarne ziarenka w dosa typuje gorczyce (czarna) w Polsce uzywa sie raczeej bialej, tak ta sama co w musztardzie

      Usuń