czwartek, 20 czerwca 2013

Cykl kulinarny - część III.

W poprzedniej części zadałem pytanie dotyczące napoju, który spróbowałem pewnego wieczora. Tym razem pojawiła się prawidłowa odpowiedź - Teh tarik - uznawany za część dziedzictwa kulinarnego Malezji. Dla dociekliwych - Teh tarik. ;)

Miałem zamiar zaprezentować dziś kolejną ciekawą potrawę, tym razem czysto indyjską. Niestety przypomniałem sobie o zrobieniu zdjęcia dopiero po tym, jak już wszystko zjadłem, a nie było sensu fotografować pustych naczyń. Za to mogę pochwalić się miejscem, w którym najczęściej jadam obiady i kolacje - KMC foodcourt.


Jest to stołówka lokalnego uniwersytetu medycznego - Kasturba Medical College. W środku znajduje się dziesięć mini-restauracji:
  • malezyjska;
  • indyjska;
  • indyjska wegetariańska;
  • pizzeria;
  • chińska;
  • indyjski odpowiednik KFC;
  • Subway;
  • kawiarnia;
  • lodziarnia;
  • cukiernia.
Także każdy znajdzie coś dla siebie. Ja, jak już zresztą wspominałem, jestem stałym bywalcem lokalu z kuchnią malezyjską, gdyż tamtejsze jedzenie po prostu najbardziej mi smakuje. Jest pewna ciekawostka związana z tutejszym uniwersytetem medycznym - na terenie całego kampusu KMC obowiązuje zakaz sprzedaży i spożywania słodzonych napojów. Czyli można zapomnieć o Coca-Coli, Pepsi i innych śmieciowych sprawach. Z jednej strony ma to swoje zalety, a z drugiej zmusza do próbowania dziwnych wynalazków, jak moja poprzednia wpadka z teh tarik - choć tego akurat nie żałuję. ;)

Po przyjeździe czekał mnie dość spory szok kulturowy związany z obyczajami kulinarnymi w Indiach - Hindusi nie używają sztućców. No, może za wyjątkiem jedzenia zupy. W przypadku każdego innego dania sztućce są zbędne. Tyczy się to zarówno potraw "prostych w obsłudze" jak np. skrzydełka z kurczaka, pizza itp., ale i również dań "ekstremalnie niejadalnych bez widelca", czyli np. ryż z sosem, różnego rodzaju makarony itd. Dla mnie jedzenie w ten sposób jest niemalże niewykonalne. W dodatku Hindusi jedzą tylko i wyłącznie prawą ręką, co już w ogóle sprawia, że poziom skomplikowania tak prostej czynności jak jedzenie obiadu zaczyna zmierzać ku nieskończoności - wyjaśnienie tego fenomenu jest natomiast związane ze sferą "toaletową", gdyż w Indiach ta kwestia wygląda nieco inaczej - Tradycyjna hinduska toaleta. (Ja na szczęście w mieszkaniu mam wersję "europejską", która jest również powszechna na uczelni).
Przez pierwszych kilka dni moi opiekunowie z IAESTE usilnie próbowali mnie nauczyć jedzenia ich sposobem, ale byłem na tyle opornym uczniem, że sobie darowali.
W większości restauracji można poprosić o sztućce, jednakże wtedy wszyscy się dziwnie na ciebie patrzą. Istnieją natomiast takie potrawy, które dość ciężko byłoby konsumować z użyciem widelca, więc w niektórych przypadkach jedzenie rękami nie jest aż tak straszne, jak mogłoby się wydawać. Postaram się następnym razem wrzucić zdjęcie obrazujące to, co mam na myśli. ;)

Wracając nieco do wątku napojów wspomnianego kilka zdań wyżej. Hindusi oprócz odmiennych zwyczajów dotyczących jedzenia potraw, mają również nieco inne podejście do spożywania napojów. U nas sprawa wygląda w taki sposób, że kupujesz butelkowany napój, odkręcasz i pijesz - proste. W Indiach algorytm jest ten sam. Różnica jest taka, że 90% Hindusów pijąc cokolwiek z butelki nie dotyka jej ustami - po prostu wlewają sobie zawartość do jamy ustnej z pewnej odległości, ewentualnie używają słomki. Na początku kompletnie nie wiedziałem o co chodzi. Dopiero po jakimś czasie wytłumaczono mi, że standardy przechowywania butelek, a także ogólna higiena tego kraju pozostawia wiele do życzenia, więc jeśli chce się mieć pewność że nie załapie się jakiejś bakterii, to należy unikać kontaktu z zewnętrzną częścią butelki. Poza tym bardzo dużo szklanych butelek pochodzi z recyclingu - w środku są wyparzane i zalewane napojem, ale zewnętrzną częścią już się nikt za bardzo nie przejmuje. O ile w przypadku szklanych butelek z kapslem ma to jakiś sens, gdyż nie zakrywa on zbyt dużej powierzchni szyjki butelki, o tyle plastikowe butelki mają szerokie korki, a pod zakrętką znajduje się dość sporo "czystego" plastiku na gwincie i jest to raczej bezpieczne rozwiązanie. Niemniej jednak zwyczaje są na tyle silne, że każdy pije z wielką dozą ostrożności.

1 komentarz:

  1. Ostatnie posty były świetne, zupełnie inny świat.
    Jeśli możesz, napisz coś o kosztach życia.

    OdpowiedzUsuń