Przy okazji weekendu jak zwykle udaliśmy się na małe zwiedzanie. Tym razem wyprawa zajęła nam jedynie pół dnia, gdyż po ostatnim weekendzie w Kerali nie wszyscy wrócili jeszcze do pełni sił.
Naszym dzisiejszym celem była miejscowość odległa o godzinę jazdy autobusem z Manipalu, a słynąca przede wszystkim ze świątyń i złóż czarnego granitu - Karkala. Po drodze do miasta można było zobaczyć kamieniołomy na zmianę ze świątyniami i polami uprawnymi.
Po dotarciu na miejsce wsiedliśmy do rikszy i po dosłownie pięciu minutach jazdy z centrum miasta ujrzeliśmy taki oto widok:
Niezbyt wysokie wzgórze, a na jego szczycie niewielki pomnik. W rzeczywistości wzgórze było nieco pokaźniejsze niż na pierwszy rzut oka. W dodatku jest ono utworzone w całości z czarnego granitu, w którym zostały wykute schody na szczyt:
"Niewielki" pomnik widziany z daleka, okazał się blisko 13-metrowym monumentem wykutym w jednym kawałku kamienia.
Przedstawia on dźinijskie bóstwo Gomateshwara, a został postawiony w obecnym miejscu 13 lutego 1432r. - pierwszy raz w życiu usłyszałem dziś o tej religii, więc za bardzo nie będę się wdawał w szczegóły - zainteresowanych zapraszam do lektury - Gomateshwara i Dźinizm.
Widok ze świątyni:
Za posągiem można znaleźć... małe posągi:
Pamiątkowa fotka przed wyruszeniem w dalszą drogę:
Po zejściu ze wzgórza z posągiem, wystarczyło przejść ok. 500m. aby natrafić na kolejną świątynię położoną na sporym granitowym pagórku. Budowla jest datowana na ten sam wiek co posąg, więc ma około 600 lat:
I to w sumie byłoby na tyle z dzisiejszego zwiedzania. Godzina drogi w jedną stronę, dwie godziny chodzenia po mieście, godzina drogi do Manipalu i powrót do pracy, bo niektórzy muszą skończyć swoje projekty przed wylotem do kraju. Między innymi ja...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz